Marzec 5, 2021 |Redaktor

Osiem rzeczy, których dziecko nauczy się żeglując

Dostępność żeglarstwa jest dość ograniczona i wymaga dużego zaangażowania ze strony rodziców. Dlatego w Polsce jest to dyscyplina sportu stojąca trochę z boku klasycznego zestawu aktywności dziecięcych. Ale nawet, jeżeli na żagle wybierzemy się z dziećmi raz albo dwa razy w roku, jest to dobry fundament pod zbudowanie bardzo wartościowej pasji. Doświadczenia zebrane w żeglarstwie przekładają się na całe życie.  Oto osiem rzeczy, których dziecko może nauczyć się żeglując:

Odpowiedzialność

Bezmiar wody otaczający jacht robi na dzieciach wielkie wrażenie. Wiedzą, że będąc na pokładzie są bezpieczne. Ale też zdają sobie sprawę, że tylko tam są bezpieczne. Zawsze byłem pod wrażeniem jak dzieci, które w parku lub ogrodzie mają skłonność do uciekania i wariowania, na jachcie momentalnie znajdują swoje miejsce. To efekt konfrontacji z bezwzględnymi warunkami zewnętrznymi. Burta to nie krzak, za który można się schować, a tata będzie szukał. Przechylisz się za bardzo – wypadniesz.

Pokora

To efekt przyśpieszonego kursu odpowiedzialności. Dziecko bardzo szybko uczy się co potrafi, czego nie potrafi, a na co nie ma wpływu. To też zachęta do nauki – tej jest na jachcie bardzo dużo.  Ale jacht to nie rower, gdzie sytuacja jest zero-jedynkowa: albo umiesz jeździć, albo się wleczesz z tyłu i spowalniasz wycieczkę. Na jachcie działamy zespołowo. Każdy ma pracę do wykonania – od balastowania do sterowania w warunkach sztormowych  i wchodzenia na maszt, gdy ucieknie fał. Każdy członek załogi robi to, co już potrafi. Jeżeli nie dajesz dzieciom zadań ponad ich siły, to nie sfrustrują się, a jednocześnie będą chciały uczyć się nowych rzeczy.

Wypożyczenie małej łódki klasy regatowej i nauka pływania w trapezie może być ciekawym uzupełnieniem dla mazurskiego „bujania się”. Jednocześnie może pokazać np. gimnazjaliście bardziej emocjonującą stronę żeglarstwa.

Praca zespołowa

Mało jest aktywności przy okazji których można, tak jak w żeglarstwie, pokazać dzieciom efekty pracy zespołowej. Nawet czterolatkowi jesteś w stanie wytłumaczyć, dlaczego zadanie które dostał, dopasowane do jego wieku, jest kluczowe dla całej załogi. Mówiąc brutalnie – gdy gramy w piłkę, to najmłodsze dziecko tylko przeszkadza. I dużo wysiłku będziemy musieli włożyć w to, żeby nie zorientowało się, że tak jest w ciągu pięciu minut.  Na jachcie ten problem nie istnieje. Pilot samolotu poleci bez pasażerów, ksiądz odprawi Mszę bez wiernych, ale kapitan jachtu nie popłynie bez załogi.

Dyscyplina

To pochodna pokory i pracy zespołowej. Jeżeli dostajesz zadanie na miarę twoich możliwości, wiesz jakie są konsekwencje nie wykonania go starannie to motywacja do zrobienia jest bardzo silna.  Żeglarstwo to idealna szkoła dyscypliny – bardzo łatwo jest uzasadnić dlaczego właśnie robimy to, co robimy.

Porządek

W żeglarstwie sekwencja jest podobna jak przy koniach, co bardzo często jest podkreślane jako atut jeździectwa. Porządek – aktywność – sprzątanie.  I tak za każdym razem. Przed pływaniem taklujemy jacht. Po pływaniu klarujemy. Jeżeli w porcie źle podepniesz talię grota, pomylisz fał i topenatę, to po wyjściu będziesz mieć poważny problem, szczególnie przy mocnym wietrze. Mało jest miejsc gdzie można tak dobrze jak na jachcie wytłumaczyć, że porządek to nie wymysł rodziców.

Buchtowanie lin i klarowanie takielunku może być nudne tylko dla starych frustratów. Jacht to nie kino, gdzie przychodzisz, wywalasz popcorn na podłogę i wychodzisz 😉

Planowanie

Planowanie rejsu – nawet jednodniowego uczy dzieci, że będziemy mieli dostępne tylko to, co wcześniej zabierzemy. Jeżeli nie weźmiemy jedzenia, to spłynięcie do portu jest znacznie trudniejsze nie zjechanie na stację po hot-doga.  Inny obszar planowania to prognoza pogody. Dzień przed wyjazdem na żagle to dobry moment na podstawowy kurs meteorologii. Wystarczy wejście na meteo.pl i „ekspercka” interpretacja wykresów. O ograniczonych zasobach i planowaniu fantastycznie opowiada Ellen MacArthur w swoim pierwszej części swojego wykładu podczas konferencji TED. Polecam też moment na początku, w którym opowiada o tym, jakie były jej doświadczenia z żeglarstwem. Takie wspomnienia to jedna z najlepszych rzeczy, którą możemy dzieciom pozostawić.

Spokój

Żeglarstwo będąc sportem bardzo emocjonującym jednocześnie dostarcza ograniczonej liczby bodźców w trakcie. Nie gra radio, nie atakują nas reklamy, dzieci nie mają gdzie biegać… Dzięki temu możemy dużo lepiej chłonąć te, które sygnały są obecne. Obserwować szkwały na wodzie, ustawienia żagli, linię brzegową. Żeglarstwo realizuje potrzebę zadumy i refleksji. Często na mazurach mijam jachty, na których siedzi para w milczeniu. I to jest super, można delektować się chwilą. Czasem wystarczy jeden uśmiech, nie trzeba nic mówić. Z dziećmi może być trudno osiągnąć taki stan, ale nic nie szkodzi spróbować 🙂

Tango 730 oczekuje na znak bosmana pozwalający na wejście do portu w Sztynorcie. W tle przesmyk na jezioro Dargin 😉

Estetyka

To może mniej oczywiste. Uważam, że jachty są ostoją dobrego designu i klasycznie pojętego piękna. Może nie koniecznie mazurskie, pływające przyczepy kampingowe, ale morskie jachty już na pewno. Chociaż nawet na Mazurach warto się wieczorem przejść z dziećmi po porcie i poszukać takich perełek, na których można wytłumaczyć jak powinno wyglądać dobre i funkcjonalne wzornictwo.

Hanuman (dł. 48 m, powierzchnia żagli do 630 m2 ) – jedna z najnowszych konstrukcji spełniających kryteria legendarnej klasy J, która królowała w Pucharze Ameryki w latach 1930-1937. Jacht dostępny jest do czarteru w okolicy USA.  / Foto: www.nauticexpo.com

Kilka konkretów

No dobrze, więc jesteśmy już przekonani, że żeglarstwo to dla nas dobry kierunek. Jak więc zacząć?

UPRAWNIENIA | Jeżeli nie masz Patentu żeglarza jachtowego, albo masz, ale dawno nie żeglowałeś, to musisz znaleźć kolegę z doświadczeniem. Teoretycznie, zgodnie z przepisami, możesz prowadzić bez uprawnień jacht o długości do 7,5 m. Jednak nie polecam takich testów bez instruktora. Firmy czarterujące też nie wypożyczą Ci jachtu, bo posiadanie uprawnień zazwyczaj jest wymogiem ubezpieczyciela.

LOKALIZACJA | Do wyboru dla Warszawiaków są przede wszystkim Mazury i Zalew Zegrzyński. I tu spotkało mnie spore zaskoczenie, bo czarter kabinówek na Zalewie jest droższy niż na Mazurach. Dodatkowo zazwyczaj są to jachty gołe w środku, nieprzystosowane do nocowania. Silnik, który na Mazurach jest standardem, często jest dodatkowo płatny. Dlatego na Zegrzu polecam pływania jednodniowe. Dobre doświadczenia mam z wypożyczalnią Między Żaglami, która ma ciekawą ofertę łódek, a także organizuje amatorskie regaty. Na Mazurach zazwyczaj wynajmowałem coś z rekomendacji znajomych albo korzystałem z portalu Mazury Info – jest tam sekcja last minute, gdzie można nawet trafić jacht na weekend w środku sezonu dzwoniąc jeszcze w czwartek. Na szczęście nigdy nie miałem problemów z rozliczeniem przy zdawaniu jachtu, ale też nie miałem na swoim koncie jakiś strat w sprzęcie. Uważam, że na szklak Wielkich Jezior Mazurskich warto pojechać nawet na dwa dni. Wycieczka tam-i-spowrotem, spanie i jedzenie na jachcie, kąpiele na dzikiej plaży – wszystko zmieścimy w mniej niż 48 godzin.

SEZON | Realnie, z dziećmi trwa od czerwca do września. Wiele jachtów na Mazurach wyposażonych jest w ogrzewanie, więc nie trzeba się obawiać chłodniejszych nocy. Weekendy we wrześniu to ciekawe rozwiązanie – jest dużo taniej i spokojniej.

CO DALEJ | Zakładamy wersję optymistyczną – dzieci postanowiły rozwijać swoją przygodę z żeglarstwem. Pielęgnuj to! Zawsze pamiętaj, że alternatywą jest chęć zostania piłkarzem. Co oznacza, że będziesz musiał kupować synowi kilogramy żelu do włosów, nauczyć jak grać w kasynie, a do domu będzie przyprowadzał trzecioligowe modelki z Instagrama – mało optymistyczna wizja. Jeszcze możesz uratować sytuację na przykład wysyłając syna do szkółki żeglarskiej KS Spójnia. Zapisy od 6 roku życia. Tutaj konieczne będzie znalezienie kilku kolegów, bo chyba nie będziesz co sobotę jeździł na pół dnia nad Zalew, żeby marznąć na plaży? Rotacyjnie, raz w miesiącu, to już jest bardziej realny plan.

Jeżeli uważasz, że pływanie na Optymiście jest nudne, to może po prostu musisz popracować nad techniką 😉

Gdy dziecko podrośnie możesz je wysłać na obóz żeglarski. Polecam obozy harcerskie. Mają lata doświadczenia. Skromny, ale własny sprzęt i dobrą metodykę nauczania. Widziałem obozy komercyjne, gdzie dzieci pływały rotacyjnie na kilku Omegach, a resztę czasu siedziały na plaży. W zasadzie na jachcie też siedziały i niewiele się uczyły. Albo nie pływały „bo brzydka pogoda jest”. Brzydka, czyli zimno i chmury, czyli tak naprawdę najlepsza. A ci siedzieli w ośrodku. Gdy pływanie szuwarowe to będzie już za mało można przeskoczyć o poziom wyżej. W zasadzie to o cztery poziomy – zaciągnąć się na Pogorię. Na kilka miesięcy. Za całkiem niewielkie pieniądze, jeżeli nie za darmo. Sam byłem w szoku jak się o tym dowiedziałem.

Pogorią zarządza Fundacja Kapitana Krzysztofa Baranowskiego Szkoła pod Żaglami. Statek pływa po morzach i oceanach, a załoga jest kompletowana w sposób opisany poniżej:

Uczniowie II klas gimnazjum, którzy za zgodą rodziców zgłoszą na początku roku szkolnego swój udział w projekcie, będą w trakcie roku szkolnego  nieść pomoc osobom niepełnosprawnym, chorym i potrzebującym, które wskaże im najbliższa placówka Caritasu lub inne organizacje społeczne. Najbardziej aktywni wolontariusze (minimum 50 godz. potwierdzonego wolontariatu) wezmą udział w eliminacjach, z których wyłoniona zostanie 32-osobowa grupa (klasa), która w kolejnym roku szkolnym spędzi  semestr III klasy gimnazjalnej (lub jego część) ucząc się i pracując na pokładzie żaglowca w rejsie oceanicznym, w międzynarodowej obsadzie. W trakcie rejsu będzie realizowany program szkolny poszerzony o wiedzę żeglarską, a żaglowiec odwiedzi wiele atrakcyjnych portów i miejsc nad Morzem Śródziemnym i Atlantykiem.

Niesamowite, że coś takiego jest dostępne…

Rejs na Pogorii to doświadczenie nieznane i niedostępne dla 99% osób spędzających całe żeglarskie życie na Mazurach. Swoją drogą szkoda, że mało kto decyduje się na żeglarstwo morskie. Czarter na Mazurach w opcji „na bogato” to koszt podobny do czarteru w Grecji lub Chorwacji. Fot: Zbigniew Bosek / źródło: szkolapodzaglami.org.pl

No i tak przeszliśmy od czterolatka, któremu musisz tłumaczyć na czym polega balastowanie, do wieku licealnego. Jeżeli dzieci w wieku licealnym nadal słuchają jakichkolwiek twoich porad to znaczy, że spędziliście dużo czasu na wspólnym żeglowaniu (po szuwarach życia 😉 ). Na rejsy morskie dla licealistów polecam ofertę Centrum Wychowania Morskiego ZHP w Gdyni. Stara dobra szkoła, i bardzo normalne towarzystwo, które tam trafia. No chyba, że coś się zmieniło przez ostatnie lata – to sprostujcie proszę.


To jest blog Hej Przygodo! Jeżeli trafiłeś tu pierwszy raz, to tutaj możesz przeczytać trzy zdania o co w nim chodzi. Zapraszam też do śledzenia strony na Facebooku gdzie będę wrzucał krótsze formy słowno-muzyczne i linkował ciekawe znaleziska z sieci.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *